Logo

ogloszenia300x100

fotogaleria300x100

par zesp synod300x100

kontakt300x100

Słowo Boże Ks. Biskupa Andrzeja Jeża

Kazanie Ks. Bpiskupa Andrzeja Jeża wygłoszone na Peregrynacji Obrazu Miłosierdzia i Relikwii – 12.06.2014r.

Czcigodni bracia Kapłani, którzy w Jezusie Chrystusie, Najwyższym Kapłanie, możecie radować się na co dzień przeżywaniem Jego kapłaństwa w sobie. Umiłowani siostry i bracia, którzy za pośrednictwem radia RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz uczestniczycie razem w naszym ważnym dla parafii wydarzeniu.

 

Umiłowani siostry i bracia!

W wszystkich religiach, wszystkich cywilizacjach jest funkcja kapłana i równocześnie jest ofiara różnego rodzaju składana Bogu. Majowie, Aztekowie składali tysiące ofiar z ludzi, zabijając ich na potężnych ołtarzach, wyrywając serca, aby w ten sposób ubłagać bogów, żeby nie zesłali cyklicznych, kosmicznych  nieszczęść, kataklizmów. W Starym Testamencie składano ofiary z płodów rolnych, ze zwierząt, aby przypodobać się Bogu, Stwórcy całego Wszechświata.

Zauważamy dzisiaj w tej pięknej Ewangelii Jezusa Chrystusa, który cierpi w Ogrodzie za zbawienie całego świata. Nie Bogu ludzie składają ofiarę, ale  Bóg – Człowiek, Jezus Chrystus, sam składa w Duchu świętym Bogu Ojcu ofiarę wieczną, ponadczasową. Jesteśmy przy Nim w Ogrójcu, bowiem kiedy przychodzi do nas, nie chcemy spać jak apostołowie, chcemy być czujni na jego miłość i miłosierdzie. Chcemy go otaczać swoją  miłością, modlitwą, chłonąć z Niego wieki dar miłości.

Kiedy umiera ktoś bliski z naszej rodziny, gromadzimy się przy jego łożu umierania w agonii, by trzymać go za rękę, aby mu towarzyszyć w tym najważniejszym wydarzeniu życia, aby go wspierać w przechodzeniu do domu Ojca. A równocześnie chłoniemy każde jego słowo, co jeszcze chce nam powiedzieć, co chce nam przekazać. Tymi słowami, gestami później będziemy żyć przez następne lata i dziesięciolecia.

 Drodzy bracia i siostry!

W czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego od ubiegłego roku obchodzimy nowe święto - Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Święto to zostało zaproponowane całemu Kościołowi przez papieża Benedykta XVI w ostatnich dniach jego pontyfikatu i stało się niejako duchowym testamentem. Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego Wiecznego Kapłana było obchodzone od pewnego czasu w niektórych wspólnotach zakonnych i w krajach Europy Zachodniej, przynosząc tam wiele owoców duchowych. Rozciągnięte teraz na cały Kościół, ma służyć ukazaniu świętości i piękna kapłaństwa Jezusa Chrystusa. Pośród duchowieństwa ma przyczyniać się do pogłębienia świętości i życia, a także być inspiracją do modlitwy o nowe, święte i liczne powołania do służby kapłańskiej. Wreszcie to święto ma ożywiać w nas wszystkich dążenie do świętości. Wszyscy bowiem na mocy Chrztu świętego uczestniczymy w powszechnym kapłaństwie Chrystusa. I każda i każdy z nas ochrzczonych, czy małe dziecko, czy starsza osoba pochylona, udręczona ciężką pracą i życiem, czy ludzie młodzi myślący o małżeństwie, czy małżeństwa, które usiłują z trudem wychować swoje dzieci i utrzymać dom. Wszyscy w tym geście miłości, służby drugiemu człowiekowi i Bogu, uczestniczą w kapłaństwie Chrystusa, bo składają też ofiarę ze swojego życia.

Przeżywając peregrynację obrazu Jezu Ufam Tobie i doświadczając spotkania z Jezusem Miłosiernym, pragniemy z jeszcze większą wdzięcznością patrzeć na dar kapłaństwa i Eucharystii, która wytrysnęła ze źródła miłości miłosiernej.

Co chwilę z całego świata proszą mnie biskupi, aby przysłać kapłanów z Diecezji Tarnowskiej: do Papui Nowej Gwinei, Kuby, Ameryki Południowej, Afryki, Azji. Tam kapłan noszony jest na rękach, dlatego że nie ma kapłanów, dlatego, że ludzie pragną Eucharystii, Bożego słowa. W Polsce, w naszej diecezji mamy dużo księży, może często dlatego trochę znudziliśmy się kapłaństwem, przyzwyczailiśmy się do tego,  że kapłani są, że kapłani mają być do naszej dyspozycji i żądamy wiele od kapłanów, wymagamy od nich. Nie potrafimy może zawsze docenić tego, że kapłan codziennie, w różnych chwilach - radosnych, bolesnych towarzyszy nam, wspiera nas swoją obecnością, modlitwą i Eucharystią. Kapłaństwo i Eucharystia są owocem niezmierzonego Bożego Miłosierdzia wobec nas, ludzi. Ileż tysięcy kapłanów i biskupów składa codziennie ofiarę Mszy Świętej. Wypełnia się w ten sposób proroctwo Malachiasza: ,,Na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta, albowiem wielkie będzie imię moje między narodami”.

Sięgając do skarbca Kościoła możemy niejako wciąż na nowo, z jeszcze większą świadomością, przyjmować największy skarb, jest nim Eucharystia, która stanowi bijące serce mistycznego ciała Chrystusa. To Chrystus w tym obrazie zaprasza nas, żebyśmy weszli dalej i głębiej w Eucharystię, przyjmując go do swojej duszy, przyjmując go do swojego życia. Z niej, z Eucharystii tryska źródło wody życia, która jest w stanie ugasić pragnienie każdego człowieka, poszukującego sensu i wartości swojego życia. W starożytnym greckim micie Tantal  cierpiał głód, pragnienie, chociaż stał po kolana w wodzie, a nad jego głową uginały się gałęzie pełne smacznych owoców. Jednak woda opadała, ilekroć próbował się jej napić, a gałęzie pełne dojrzałych owoców odsuwały się za każdym razem, gdy próbował je zerwać. Ta mityczna opowieść może obrazować w pewien sposób sytuację człowieka wierzącego, każdego chrześcijanina, który pozostaje ciągle zgłodniały i spragniony duchowo, mimo, że pokarm eucharystyczny znajduje się każdego dnia na wyciągnięcie jego ręki. Pokarm ten nie odsuwa się i  nie wyczerpuje, wystarczy tylko wysiłek  oczyszczonego z grzechu serca, aby go uchwycić

Błogosławiony ks. Michał Sopoćko pisał, jak niezwykle brzmi to wydarzenie - karmić się Bogiem, wcielać w siebie Boga, stawać się żywym Tabernakulum, przyjmować ciało Jezusa Chrystusa, które leżało w grobie, umierało na krzyżu, wstąpiło do nieba, siedzi po prawicy Ojca, gdzie stanowi radość aniołów i chwałę nieba. Razem z ciałem jest Jego krew, dusza i Bóstwo, które  są od niego nieodłączne. Ciało Chrystusa obecne w Chlebie Eucharystycznym będzie trwać pośród nas po wszystkie czasy. Jest obecne w tylu miejscach, pomnażane na milionach ołtarzy całego świata. Obecne w miliardach hostii, cząsteczek, a w każdej z nich jest obecny cały, żyjący ze swym bóstwem i człowieczeństwem Chrystus. Uświadamiając sobie tę prawdę, chcemy zarazem odkrywać w sobie głód Eucharystycznego Chleba, który w przeciwieństwie do chleba powszedniego nie ginie i nie wyczerpuje się, ale trwa na wieki. Jest to nieskończony skarb, z którego zawsze możemy czerpać, nie zmniejszając go.

Uwielbiając dzisiaj Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana chcemy przy tej okazji zatrzymać się przez chwilę nad osobą błogosławionego ks. Michała Sopoćko, apostoła Bożego Miłosierdzia. O nim Jezus Chrystus powiedział do św. Siostry Faustyny następujące słowa: ,,Jest to kapłan według serca mego, miłe mi są wysiłki jego”. Centrum życia błogosławionego ks.  Michała było głoszenie i staranie się o uznanie kultu Miłosierdzia Bożego. Stał się wykonawcą tego wszystkiego, co św. Faustyna otrzymała w objawieniach od Jesusa Miłosiernego. Nakazał jej spisywać wszystkie wewnętrzne przeżycia, dzięki czemu powstał Dzienniczek św. Siostry Faustyny. Ks. Sopoćko doprowadził też do namalowania tego Jezusa Miłosiernego. Według wskazań siostry Faustyny rozpoczął starania o uznanie obrazu kultu i święta Miłosierdzia Bożego w drugą niedzielę wielkanocną. Starania te kontynuował niestrudzenie, mimo piętrzących się trudności, aż d ostatnich dni swego życia. Nie doczekał się za życia owoców swej pracy,  ale te obfite owoce ukazały się w późniejszym czasie. Ks. Sopoćko stał się założycielem Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, zgromadzenia, o które prosił Jezus siostrę Faustynę. Dla pierwszej wspólnoty sióstr napisał list formacyjny, a następnie konstytucję według przemyśleń św. siostry Faustyny.

Sięgając do doświadczeń ks. Michała Sopoćki, można zauważyć, że w nim samym na różnych etapach dokonywał się proces poznawania życia jako owocu miłosierdzia. Pierwszy etap swojego życia ks. Sopocko opisuje w następujący sposób: „Sięgając wtedy wstecz, aż do lat dziecięcych, widzę jedno pasmo nieskończonego Miłosierdzia Bożego, które pozwoliło mi się urodzić w bogobojnych rodzicach, którzy odmawiając sobie rzeczy koniecznych, troszczyli się mimo wielkich trudności o moje wychowanie, pobudzając w podświadomości zamiłowanie do kultu. To miłosierna Opatrzność stawiała na drodze mojej idealnych kapłanów, będących po dziś dzień dla mnie niedościgłym wzorem”.

 Jako kapłan starał się w trudzie o zbawienie wiernych, którzy zostali powierzeni jego posłudze duszpasterskiej. Leżało mu na sercu dobro człowieka zarówno w wymiarze duchowym, jak i doczesnym. W swojej pierwszej parafii nie tylko katechizował dzieci i młodzież, ale zakładał również szkoły, aby oświata dotarła do wszystkich. Gdy zgłosił siebie na kapelana wojskowego, wyruszał kilkakrotnie na front podczas wojny z Rosją bolszewicką w 1920 r., by nieść żołnierzom wsparcie duchowe. Gdy zaistniała taka potrzeba, zorganizował szpital polowy dla rannych. Podejmując studia z teologii, podjął jednocześnie studia z pedagogiki. Zawsze z tą myślą, aby móc gorliwiej i skuteczniej służyć bliźniemu, wypełniając wolą Bożą. Gdy zostało mu zlecone zorganizowanie w Wilnie stowarzyszeń młodzieżowych, by lepiej wypełnić to zadanie, udał się do Poznania, gdzie takie stowarzyszenia już funkcjonowały, aby tam uczyć się od innych.

Ilekroć podejmował różne ważne działania, doświadczał też wielu przeciwności i niezrozumienia, ale także i te doświadczenia przyjmował jako wolę Bożą, jako wydarzenia, które Pan Bóg zaplanował, by wypełnił się jego zamysł. Pisało o tym w następujących słowach: „Czułem, że Bóg sposobi mnie do sprawy jakiejś i dopuszcza wciąż nadzwyczajne wypadki, które pozornie moje plany krzyżując, w rzeczywistości zaś oczyszczają z miłości własnej, skierowując je ku chwale Bożej”. Zdanie to nasuwa nieodpartą myśl, że wszelkie działania, które podejmował ks. Sopoćko i wszystko, co go spotykało, prowadziło go do spotkana z siostrą Faustyną, by mógł wspólnie z nią stać się sługą i świadkiem Bożego Miłosierdzia. Przez wierność wszystkim natchnieniom Bożym, został przygotowany do podjęcia posługi spowiednika i kierownika duchowego. Podsumowaniem życia i działalności błogosławionego ks. Michała Sopoćki mogą być słowa wypowiedziane przez Jezusa  do św. Faustyny: „Przez niego dla dusz cierpiących i udręczonych, przez niego upodobało mi się rozgłosić cześć do Miłosierdzia Mojego, a przez to dzieło miłosierdzia więcej dusz się do mnie zbliża, aniżeli by on dzień i noc rozgrzeszał, aż do końca swego życia, a przez dzieło to pracował będzie do końca świata”.

I te słowa się spełniają. Poznając życie i działalność bł. Ks. Michała Sopoćki widzimy wyraźnie, iż przez całe swoje życie nie szukał własnej woli, ani też nie realizował swoich wizji, był natomiast wierny chrześcijańskiemu, kapłańskiemu powołaniu, przyjmował zdarzenia i zadania życiowe i jako wyraz Bożej woli w sposób heroiczny podawał się jej, ponieważ poznał, że za nią stoi Bóg, który jest miłosiernym Ojcem.

Kochani!

 Czasem się zastanawiamy, czy rzeczywiście Bóg jest miłosierny. Przecież mogliśmy się urodzić w Niemczech, obfitować teraz w dobra materialne i mieć zabezpieczoną przyszłość, cieszyć się pracą. Mogliśmy się urodzić w bogatej rodzinie, spokojnie patrzeć w przyszłość, wysyłając dzieci na najlepsze studia, gwarantując im powodzenie życiowe. Mogliśmy być stworzeni, powołani od istnienia zupełnie z inna urodą, z innym wyglądem, a tak wciąż mamy pretensje do Boga,  że wyglądamy w taki sposób, a nie inny, że cierpimy na takie, a nie inne choroby.

Trzeba jednak tak, jak błogosławiony ks. Michał Sopoćko, zaufać Bożemu Miłosierdziu, bo Bóg zawsze wybiera dla nas najlepszą drogę. To, że mieszkamy w tej miejscowości, to oznacza, że to jest najlepsza miejscowość w danym momencie pod słońcem. To, że mamy taki, a nie inny kościół, takich, a nie innych rodziców, takich, a nie innych kolegów i koleżanki w szkole, takiego, a nie innego męża, takiego, a nie innego narzeczonego, taką, a nie inną starość, takie, czy inne schorzenia, to oznacza, że Bóg chce nam przez to coś powiedzieć. I albo włączymy się w to życie innych ludzi i będziemy żyć jego pełnią, chociaż czasem cierpiąc, ciężko pracując, albo będziemy wciąż narzekać, wciąż będziemy niespełnieni i niezadowoleni, a życie stanie się ciągiem zdarzeń smutnych i przygnębiających. Jeżeli w zwierzeniu zaufamy Bożemu Miłosierdziu, każde nasze życie, kimkolwiek jesteśmy, będzie piękne, będzie wartościowe i cenne, jeżeli w Jezusie Chrystusie, najwyższym Kapłanie możemy je Bogu i człowiekowi w pełni ofiarować jako niepowtarzalny dar.

Drodzy siostry i bracia!

Chcemy także dzisiaj szczególnie modlić się za kapłanów. W modlitwie prosimy o skuteczność ich posług, o święte życie, by potrafili swoją posługą przemieniać oblicze świata, tak jak błogosławiony ks. Michał Sopoćko. Chciałem dzisiaj wszystkim kapłanom, i tutaj obecnym w kościele, i w całej diecezji podziękować za ich wysiłek, za ich trud, za ich ofiarną pracę, którą podejmują z wiarą, nadzieją i miłością. Prosimy też Boga, który jest bogaty w miłosierdzie, o dar nowych powołań do kapłaństwa.

Kilka dni temu rozmawiałem z matką, która ma kilkoro dzieci i najmłodszy syn wciąż  ma  problem ze zdrowiem, traci przytomność. Przebadali go wszyscy już specjaliści i lekarze i stwierdzili, że nie ma żadnej według nich fizjologicznej przyczyny takiego stanu jego zdrowia. I ta matka mówi: „ Księże biskupie, ja go poświęcę panu Bogu, bo czuję wewnętrznie, że to jest jakiś znak, że w ten sposób on będzie zdrowy, że Bóg dalej będzie nim kierował”.

Często zdarzało się w dziejach kościoła, że ci, którzy mieli odprawić tylko jedną Mszę świętą, chociażby Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński - z powodu zdrowia, z powodu natury zdrowotnej miał tylko dojść do święceń i celebrować jedną Mszę świętą i przejść do domu Ojca - żyli  bardzo długo i zmienili historię świata i historię Polski, historię Kościoła.

Trzeba mieć wielkie zaufanie i zawierzenie. Myślę, że w wielu sytuacjach nasi rodzice często boją się posłać dziewczynę, czy chłopaka, który odczuwa powołanie na rolę pańską, są jakieś dziwne lęki. Pamiętajmy, to jest też dar naszego życia, gdy ofiarujemy swojego syna  czy swoją córkę  do życia kapłańskiego lub zakonnego.

Do każdego kapłana odnoszą się słowa obietnicy, które Miłosierny Jezus  pozostawił Siostrze Faustynie: „Powiedz moim kapłanom, że zatwardziali grzesznicy kruszyć się będą pod ich słowami, kiedy będą mówić o niezgłębionym miłosierdziu Moim, o litości, jaką mam dla nich w sercu swoim. Kapłanom, którzy głosić będą i wysławiać Miłosierdzie moje, dam moc przedziwną i namaszczenie ich słów  i poruszą serca, do których przemawiać będą”. Amen

Odsłony: 1175

Wszystkie dane osobowe zamieszczone na stronie są umieszczone wyłącznie za zgodą osób zainteresowany

Copyright © 2024 Parafia pw. św Mikołaja Biskupa w Brzozowej. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.